Kto nas w Polsce podzielił?
Celem polityków jest wygrywanie wyborów, a podkręcanie podziałów to najprostszy sposób gromadzenia zwolenników i utrzymywania ich lojalności. Dla jasności: robią to wszyscy od prawa do lewa.
Straszenie planami oponentów, obrażanie ich zwolenników, mówienie „my-oni”, diabolizacja rywali są na porządku dziennym. Jeśli myślisz, że „twój” polityk jest inny, to spójrz na jego hasła oczami wyborcy „drugiej strony”. Poczujesz się jak ktoś obcy, inny, osobny. I o to w tym chodzi.
Do budowania podziałów politycy używają dwóch narzędzi: tożsamości i oburzenia. Tożsamość to nasza własna deklaracja, kim się czujemy. Na przykład: „jestem Polakiem”, „jestem katolikiem”, „jestem kibicem Lecha Poznań”. Łatki przypinają nam inni – tożsamości nosimy z dumą. Zawsze je mieliśmy, często po kilka na raz, ale kiedyś nie były one takie ważne. Konserwatystka i liberał żyli zgodnie w jednej rodzinie, katolik potrafił dogadać się z ateistą. Co się zmieniło?
Mniej więcej dekadę temu politycy zaczęli mówić do nas osobiście – przemawiać do naszych tożsamości. „Przedsiębiorczyni, głosuj na mnie, to zapewnię ci niskie podatki”. Albo: „Katoliku, wybierz mnie, to przywrócę ochronę życia nienarodzonych”. Polityka przestała być nudna i urzędnicza, zbliżyła się do ludzkich spraw, stała się bardziej osobista. Ale na tym się nie skończyło: jak politycy zawładnęli naszymi tożsamościami, zaczęli grać na naszych emocjach.
Po co tyle emocji?
Drugą bronią dzisiejszej polityki jest oburzenie. Oburzenie to silne zdenerwowanie, spowodowane niesprawiedliwością lub czyimś nieodpowiednim zachowaniem. Kiedyś oburzenie było zarezerwowane dla spraw dużego kalibru: aktów terroru, wybuchów wojen, wielkich afer.
Dziś oburzenie jest na porządku dziennym i dotyczy wszystkiego: decyzji, wypowiedzi, innych ludzi, nawet ich gestów i ubioru. W telewizji oburzają się wszyscy: politycy, eksperci, dziennikarze. Ale nie tylko oni.
Oburzenie rozpanoszyło się wokół nas. Sąsiadka pokrzykuje w sklepie, kierowca gardłuje na skrzyżowaniu, koleżanka szydzi z kolegi w biurze, szwagier nadaje na imieninach dziadka. Psychologowie mówią, że wentylujemy w ten sposób emocje, dajemy upust złości. Politycy nam pokazali, że można, więc każdy czuje, że ma do tego prawo. I mamy, to prawda. Tylko ciągły wylew złości ma swoje konsekwencje: jesteśmy coraz bardziej zmęczeni i znika przestrzeń na rozmowę.
A gdyby tak umieć rozmawiać bez tego oburzenia?
ZOBACZ KOLEJNY ARTYKUŁ:
Czy podziały da się zmniejszyć? >>
Rodzice: kto przytula, a kto dyscyplinuje?
Partner: Kruk SA
22 stycznia 2025
Zapisz się na dialogDom: kto zajmuje się dziećmi, a kto robi remont?
Partner: Kruk SA
5 lutego 2025
Zapisz się na dialogDialog o poglądach – online
- 12 osób o różnych poglądach
- aktualny temat ogólnopolski
- rozmowa bez kłótni i złośliwości
- 2 prowadzących
- bezpłatny udział
- formuła online
Trening dobrej rozmowy – online
- 30-50 osób z różnych środowisk
- uczestnicy wybierają temat spotkania
- praktyczne ćwiczenia z dobrej rozmowy
- 2 trenerów
- bezpłatny udział
- formuła online